Lipiec to miesiąc, w którym wiele teatrów operowych publikuje repertuar i otwiera sprzedaż biletów na następny sezon. Warto więc zastanowić się, na co pójdziemy do opery z dziećmi w sezonie 2021/2022.
W wakacje teatry zawsze miały wolne. Przynajmniej teatry operowe. Chlubnym wyjątkiem była Warszawska Opera Kameralna, która miała w lecie swój Festiwal Mozartowski, podczas którego wystawiane były WSZYSTKIE opery Mozarta. Nie wiem, czy to czasy się zmieniły, czy COVID-19 zmusił teatry do zmiany przyzwyczajeń, ale w roku 2021 niektóre teatry operowe będą dawały przedstawienia w wakacje (Polska Opera Królewska, Opera Krakowska, Teatr Wielki w Łodzi). Może więc warto do opery wybrać się już w te wakacje?
Spis treści:
Czy opera jest dla dzieci? Obalam mity.
„No dajmy spokój – po co męczyć dzieci?”. Tak pewnie pomyśli część z Was i zgadzam się – nie męczmy dzieci i samych siebie. Opera może dostarczyć wspaniałych, niezapomnianych wrażeń, albo wzbudzić obrzydzenie. Wszystko zależy od wyboru odpowiedniego tytułu. Marna książka nie jest warta czytania, dziadowskie kredki – brania ich do ręki, a słabe przedstawienia operowe należy omijać szerokim łukiem. Jednak dobra opera jest czymś niesamowitym. To wiele sztuk naraz. Opera to gra aktorska, muzyka, śpiew, scenografia, kostiumy i żywa interakcja z widzem. Nie trzeba uwielbiać śpiewu, aby się dobrze bawić, nie trzeba być wielbicielem teatru, by docenić. Ten miks wszystkich wrażeń budzi bardzo silne emocje i zapada w pamięć na długo. Im więcej dziedzin sztuki nasze dzieci poznają, tym większą będą miały swobodę wyboru tego, co im pasuje.
Do opery z dziećmi można iść na dedykowane dla nich przedstawienia, ale zawsze trzeba uważać. Nie chodzi nam o to, aby dzieciom wciskać gorsze, robione na kolanie przedstawienia, których artyści nie traktują poważnie. Doskonałe były przedstawienia operowe dla dzieci wystawiane w Warszawskiej Operze Kameralnej. Nie były to wersje dla dzieci, a po prostu doskonałe przedstawienia operowe opuszczające dłuższe fragmenty tak, że całość mieściła się w godzinie. Orkiestra i chór były w zmniejszonym, lecz wystarczającym składzie. O ciągłość fabuły dbał Pan Narrator, który nawiązywał ciepłą relację z dziećmi, a nawet zachęcał je do śpiewania razem z nim! W przedstawieniu udział brał „pierwszy garnitur” śpiewaków, a w przerwie można było z nimi porozmawiać, porobić sobie zdjęcia, czasem też zapoznać się z instrumentami. No i godziny – 10:30 lub 12:00 – akurat tak, żeby po tym zjeść zupkę i pójść na drzemkę.

Mały Kominiarczyk w Polskiej Operze Królewskiej. Fot. POK





Nie jest jednak tak, że dzieci należy prowadzać na przedstawienia dedykowane dla dzieci, a te dla dorosłych są dla dzieci niedostępne. Nawet trzyletnie dziecko można zabrać do opery (na pełne cztery akty Strasznego Dworu) i może to być dla niego fantastyczna przygoda. Postaram się obalić parę mitów krążących na temat opery.
Przedstawiania operowe są za późno
Nie przesadzałabym z tym „za późno”. Jeżeli codziennie kładlibyśmy nasze dzieci spać o 23:00, to może nie byłoby to dla nich korzystne, ale jeżeli dobrze zaplanujemy ten i następny dzień pod względem wypoczynku, to późne pójście spać nie przyniesie dziecku szkody. Poza tym warto przyglądać się dokładnie repertuarowi teatrów. Wiele z nich wystawia te same spektakle w tygodniu o 19:00, a w weekendy o 18:00. Na stronie przedstawienia zazwyczaj zamieszczana jest informacja o orientacyjnym czasie jego trwania. Do tego często zdarzają się spektakle przedpołudniowe, lub popołudniowe.
Jeżeli jednak nie możemy wybrać wcześniejszej godziny, to nie załamujmy rąk. Wiecie, jak skonstruowane są filmy – gdzieś za połową jest taki spokojniejszy, bardziej refleksyjny moment, żeby dać widzowi odetchnąć od natłoku wrażeń i zebrać siły przed intensywnym finałem. W operze też często tak jest. To świetny moment na to, aby przytulić dziecko i pozwolić mu po prostu się zdrzemnąć. Zdecydowanie polecam też wybranie się do opery z dziećmi samochodem, a nie komunikacją miejską. Dzięki temu zaraz po spektaklu mogą usnąć w swoich fotelikach samochodowych i często nawet się nie obudzą przy przekładaniu do łóżek. Kąpiel można załatwić rano.
Nie zabieraj dzieci do opery, bo się znudzą
Jeżeli odpowiednio przygotujemy rodzinę na wieczór, to nuda nam raczej nie grozi. Ważne, aby dać dziecku coś miłego do zapamiętania. Można się szczególnie poczuć dzięki eleganckiemu strojowi, zabawie wachlarzem, szalem, krawatem… Znajdźmy czas na oglądanie zdjęć, plakatów czy kostiumów wystawionych w foyer, miłe pogawędki w przerwie, zaglądanie do kanału i rozpoznawanie instrumentów. Nie śpieszmy się. Ja lubię być w teatrze 30 minut przed spektaklem. Jest czas na zaparkowanie samochodu bez nerwów, spokojne rozebranie się w szatni, zapoznanie się z salą, wizytę w toalecie, zakup programu, przejrzenie go i przypomnienie sobie treści pierwszego aktu. Po spektaklu też nie ma co lecieć na złamanie karku do szatni. Nawet jeżeli będziemy pierwsi w kolejce, to w tłumie łatwo się pogubić. Po co ważyć sobie humory smutkiem z powodu stracenia rodzica z oczu w obcym miejscu?
Dzieci w operze przeszkadzają
Pamiętam, jak pojechałam z mężem, moimi dziewczynami i dwulatkiem na „Dziadka do Orzechów” do Opery Nova w Bydgoszczy. Niefortunnie wybrałam miejsca – tuż przy kanale. Siedząc na swoim miejscu, mogłam niemalże wyciągnąć ręce nad głowami muzyków. Mój syn w pierwszym odruchu postanowił rzucić swoim plastikowym traktorkiem w jednego ze skrzypków. Traktorek złapałam w locie i stwierdziłam: wychodzę – nie chcę mieć nikogo na sumieniu. W drzwiach zostałam zaczepiona przez bileterkę. Wyjaśniała, że dzieci są mile widziane na widowni, że wcale nie przeszkadzają, żebym się nie przejmowała. Ja jednak dobrze znałam żywiołowość mojego syna. Postanowiłam, że oboje będziemy spokojniejsi, jeżeli spędzimy ten czas, tarzając się po podłodze w foyer, co radośnie czyniliśmy, nie przeszkadzając nikomu. W przerwie zamieniłam się z mężem, więc zobaczyłam aż pół spektaklu i wspominam go doskonale.

Nie wszędzie obsługa jest tak nastawiona do dzieci. Będąc parę lat temu w kopalni soli w Wieliczce, miałam nieprzyjemność zwrócić uwagę młodej przewodniczce, że mówi trochę za szybko, niewyraźnie i dzieci jej nie słyszą. Odpaliła: „Dzieci i tak niczego nie zapamiętają!” i bez zażenowania ciągnęła wyuczone sekwencje zdań w kolejnych salach kopalni. Jedyną osobistą uwagą, jaką wygłosiła w czasie całej wycieczki, było: „O! Mamy dobry czas, bez opóźnień!”. Boże – chroń nas przed takim podejściem. Amen! Na szczęście z takimi zachowaniami spotykamy się coraz rzadziej. O przyjaznym podejściu przewodników do dzieci pisałam we wpisie o wystawie: Wszystkie arrasy króla na Wawelu.
Obsługa to obsługa, a widzowie? A artyści? Wielokrotnie byłam z dziećmi w operze. Zawsze spotykałam się z wyrozumiałością ze strony sąsiadów na widowni. Często ktoś nas zaczepiał z uśmiechem i zagadywał maluchy. Dla moich dzieci te miłe rozmowy też były urozmaiceniem wieczoru. Co do artystów, to pamiętajcie o jednym: oni chcą grać dla nas! Wiecie, jak okropnie występuje się dla statycznej lub pustej widowni? Nic nie idzie, wszystko się wali. Nie ma to, jak znaleźć sobie na widowni kogoś, z kim można nawiązać kontakt. Moje dzieci wielokrotnie były właśnie takim „ściągaczem uwagi” dla śpiewaków. Szczególnie gdy siedzieliśmy bliżej sceny. Wszystkie te wygłupy, śmieszne miny, żarciki na boku, zachwyt „tą Właściwą i Jedyną”… to się lepiej gra, gdy ma się do kogo. Dlatego naprawdę – nie zakładajcie, że dzieci w operze są intruzem.
W operze z dziećmi zdarzają się kłopotliwe sytuacje
Mogą zdarzyć się pewne sytuacje, które będą niekomfortowe dla wszystkich. Trudno ich uniknąć, lepiej się na nie po prostu przygotować. Czego możemy się spodziewać?
Mamo, siusiu!
Im młodsze dziecko, tym większe prawdopodobieństwo, że stwierdzi w środku aktu, że musi i to w tej sekundzie. Dlatego przy wybieraniu biletów warto rozejrzeć się za miejscami blisko przejścia. Będziemy mogli sprawnie i po cichu wyjść z dzieckiem do toalety. No i pamiętajmy o wykorzystywaniu do tego celu przerw.
Pić!
Picie jest bardzo ważne. Sale w teatrach operowych są coraz częściej klimatyzowane, ale może się zdarzyć, że dziecku będzie za gorąco, albo powietrze może być suche. Nic tak nie psuje wieczoru, jak atak suchego kaszlu w trakcie przedstawienia.
Najlepiej jest zabrać ze sobą najmniejszą dostępną buteleczkę wody mineralnej. Ideałem byłaby butelka z „dzióbkiem” lub mały kubek niekapek. Branie soków ze słomką to zły pomysł – łatwo zalać siebie, salę i sąsiada. Może się okazać, że obsługa teatru nie wpuści nas na widownię z piciem, ale lepiej mieć i zostawić w szatni, niż nie mieć. Jeżeli dziecku się bardzo nudzi, to popijanie wody może je też na chwilę zająć, orzeźwić i pomóc dotrwać do przerwy.
Zimno mi…
Nie wiemy, jak ustawiona jest temperatura na widowni, w foyer i w szatniach. Może się też trochę różnić w zależności od miejsca. Jeżeli dziecko się zdrzemnie w trakcie spektaklu, to lepiej, żeby nie było w krótkim rękawku. Dlatego zawsze należy mieć dla dziecka sweterek lub szal. Co do obuwia, to ja wolę zmienić dzieciom buty w szatni. Przez połowę sezonu operowego chodzimy w śniegowcach. Zazwyczaj przychodzę do opery z dziećmi, niosąc w ręku worek na kapcie. Mając wygodne, lekkie i czyste pantofle dzieci nie muszą się stresować, że nabłocą, biegając. Będą mogły wygodnie usiąść na swoim miejscu, machać nóżkami, lub na nich przysiąść i nie zabrudzą siedzenia.
Nic nie widzę

Coraz częściej możemy nie tylko obejrzeć plan widowni przed zakupem biletów, ale też podejrzeć zdjęcia, a nawet widok z konkretnego fotela. Warto poświęcić chwilę przed zakupem biletów, aby wybrać miejsca z potencjalnie najlepszą widocznością. Jeżeli nie mamy za dużego wyboru, to pamiętajmy, że zazwyczaj dostępne są w szatniach poduszki, które można podłożyć dziecku, aby siedziało wyżej. Poprośmy o nie przy oddawaniu kurtek. Dobre są też kolana mamy – z dodatkową opcją przytulania.
Często w teatrze można wypożyczyć lornetki. Sama nie lubię z nich korzystać, i raczej nie poprawiają widoczności. Jednak oglądanie wszystkiego przez lornetkę to kolejna rzecz, którą można się zająć, gdy dopadnie nas nuda. Może warto?
Jestem głodny!
Ja zawsze do opery zabieram jakiegoś cukierka na czarną godzinę. Obowiązkowym punktem programu jest jednak ciastko z teatralnej kafejki. Gorzej, że w przerwie tworzą się dwie kolejki: do kawiarenki i do toalety i w obu musicie stanąć. Jak sobie z tym poradzić?
W niektórych teatrach można zamówić ciastko przed spektaklem, a w przerwie już będzie na nas czekało. Jeżeli przerwy w spektaklu są dwie, to zazwyczaj na pierwszej przerwie kolejki do kawiarenki będą dłuższe, a na drugiej – bardziej oblegana będzie toaleta. Możemy pierwszą przerwę poświęcić na toaletę i bieganie po foyer, a na drugiej pójść do kawiarenki. Jest tu jednak ryzyko – ciasta może już nie być. I tu z torebki mamy wyskakuje dyżurne Prince Polo!

Nic nie rozumiem, kiedy to się skończy?
Większość oper jest po włosku. Nawet jeżeli opera jest śpiewana po polsku, to nie znaczy, że zrozumiemy każde śpiewane słowo. Za pierwszym razem prawdopodobnie nie zrozumiemy ani jednego. Dlatego absolutnie konieczne jest przeczytanie libretta lub jego streszczenia i to nie tuż przed podniesieniem kurtyny. Przygotowanie do wieczoru najlepiej zacząć tydzień – dwa tygodnie przed spektaklem.
Zapoznanie się z treścią, obejrzenie zdjęć z przedstawienia, posłuchanie najbardziej znanych fragmentów. Bardzo często w opisie opery będzie podana nazwa najsłynniejszej arii z danej sceny, czy aktu. Warto wyszukać, choćby na YouTube, nagranie i zapoznać się nią. Jeżeli zagubimy się w opowieści, to muzyka nam przypomni, o czym tu była mowa.
Ja chcę wyjść!
Gdy dziecko się nudzi w trakcie, to możemy porozmawiać z nim o treści, zaproponować przytulanie, lub po prostu wyjaśnić, że do przerwy została jeszcze jedna scena i poprosić, aby wytrzymało te parę minut. Jeżeli do końca aktu jest jeszcze daleko, to może warto wyjść.
W foyer niewiele usłyszymy, ale jest jeden „myk”. Możemy zapytać obsługę, gdzie jest podgląd. Często w kawiarence, lub przy jednym z wyjść z widowni jest zamontowany monitor, który transmituje na żywo widok sceny. Nie ma głosu – podgląd pozwala obsłudze zorientować się, kiedy widzowie opuszczą salę. Możemy pozwolić dziecku biegać do woli, a jednocześnie zerkać na ekran i relacjonować naszemu maluchowi, co się dzieje. To, co nie było ciekawe z perspektywy fotela, może zyskać na atrakcyjności w przelocie między dwoma fikołkami.

Rezerwuj bilety do opery z dziećmi już dziś!
Wiecie już, jak przygotować się na spektakl, ale nie napisałam, jak wybrać operę. Wskazówki na ten temat umieściłam we wpisie o przedstawieniach baletowych dla dzieci. Balet to nie opera? Zgadza się, ale to też jest połączenie wielu dziedzin sztuki, więc wybieranie spektakli operowych i baletowych rządzi się podobnymi regułami.
Co do konkretnych tytułów, to ideałem jest Czarodziejski Flet Mozarta, choć zdarza się, że wystawiany jest w szkaradny sposób – nie kupujcie w ciemno. Wspaniałą propozycją jest Kopciuszek Rossiniego, Napój Miłosny Donizettiego… ja z utęsknieniem czekam, aż na deski Teatru Wielkiego – Opery Narodowej wróci Aida Verdiego. W tym roku już witałam się z gąską, ale przyszła trzecia fala COVIDu. Jak przejrzycie treść Aidy, to pomyślicie, że to się nie nadaje dla dzieci. To tragedia. Najważniejsze w Aidzie jest jednak to, że jest to opera napisana z rozmachem. Dzieje się na dworze faraona i jest pełna złota, szlachetnych kamieni, tańca, triumfalnych pochodów, zazdrości i miłości. Ocieka emocjami i oddziałuje na zmysły bardzo intensywnie.
Jak widzicie – na wieczór w operze z dziećmi trzeba się przygotować, a wybór miejsc może mieć duże znaczenie. Dlatego polecam Wam już dziś przejrzeć repertuar na nadchodzący sezon i kupić bilety, póki jeszcze możecie wybierać między najdogodniejszymi miejscówkami. W trakcie sezonu może się okazać, że nie będzie już z czego wybierać. Jeżeli spodoba się Wam przedstawienie z teatru w innym mieście, to od razu możecie wpisać wybrane daty do planu urlopowego. A może wyjazd do opery będzie pretekstem do dłuższej wycieczki i zwiedzania danego rejonu Polski?
Na co chcecie się wybrać w nadchodzącym sezonie? To będzie sztuka teatralna, musical, opera, balet? Może jesteście w stanie mi coś polecić?
Ja w każdym razie polecam Wam parę przedstawień: operę Rigoletto w Teatrze Wielkim w Warszawie, balet Korsarz w TW-ON, Dziadka do Orzechów w Teatrze Wielkim w Łodzi.
