Marysia postanowiła pojechać na rodzinną majówkę w Górach Świętokrzyskich. Na liście punktów do odwiedzenia miała 5 miejsc. Odwiedziła 5.
Ile miejsc do odwiedzenia w Górach Świętokrzyskich zostało Marysi?
…
Ja chyba potrzebuję jakichś korepetycji z matematyki, bo jak bym nie liczyła, to wychodzi mi 6.
Spis treści:
Plany na rodzinny weekend w Górach Świętokrzyskich
Po poprzednim wypadzie w Góry Świętokrzyskie z dziećmi zostało mi na liście parę miejsc. Przede wszystkim chciałam pojechać na Miedziankę — dzieciom spodobało się szukanie ładnych kamyczków, a tam łatwo można znaleźć kamienie z zielonymi (od malachitu) i rzadziej niebieskimi (od azurytu) plamkami.
Drugim obowiązkowym elementem wyjazdu był Kamieniołom Zachełmie – wystarczy zjechać z trasy S7 na chwilkę (6 minut drogi od węzła Barcza), aby zobaczyć ślady pierwszych na świecie czworonogów!

Poza tym na liście wisiała kielczańska Kadzielnia, zamek w Chęcinach i rezerwat Milechowy.
W trakcie majówki musieliśmy jeszcze wyprawić urodziny naszej pierworodnej, więc wyjazd mogliśmy zaplanować tylko na dwa dni. I w ten sposób powstał plan na 2-3.05.2022 r.
Tyle z planów na majówkę w Górach Świętokrzyskich, a jak wyszło?
Kamieniołom Zachełmie – ślady pierwszych czworonogów
Wyjechaliśmy z domu w poniedziałek 2.05.2022 r. o 9:00. (Tak naprawdę, to wyjechaliśmy o 9:45, ponieważ pięć minut po wyjeździe przypomnieliśmy sobie, że prawie zrobiłam przegląd samochodu. Na całe szczęście najbliższa okręgowa stacja kontroli pojazdów była czynna i udało się stracić tylko 45 minut na przegląd.)
Rezerwat Przyrody Zachełmie znajduje się w nieczynnym już kamieniołomie. Najbliższy parking jest pod kościołem w Zachełmiu, ale my zaparkowaliśmy przy drodze w miejscu oznaczonym na mapach gógla: Anioł Selfie. Stała tam jakiś czas temu figurka anioła robiącego sobie zdjęcie, ale chyba komuś się nie podobał, bo już go nie ma.
Wejście do kamieniołomu znajduje się przy ulicy Chełmowej w Zachełmiu. W samym rezerwacie znajdziecie kilka tablic informacyjnych, które w przystępny sposób opisują znajdujące się tu skały i sposób ich powstania.
Co jest nie tak z tymi skałami? Tektonika!
Bardzo malowniczo zaznacza się tu granica pomiędzy skałami dewońskimi a triasowymi. To piękna dokumentacja orogenezy waryscyjskiej w Górach Świętokrzyskich. Jasnoszare, płytkowodne wapienie dewońskie zostały sfałdowane w trakcie ruchów górotwórczych (w karbonie i permie), a następnie zaczęły podlegać erozji. Na tym podłożu w triasie zaczęły powstawać czerwone osady lądowe, które leżą niemal płasko (zostały leciutko wychylone w trakcie orogenezy alpejskiej). Różnica czasowa między tymi kontaktującymi się skałami to około 140 mln lat.

Ze względu na dużą różnicę w kolorach skał, kącie ich nachylenia, a także grubości warstw nawet zupełny laik jest w stanie zauważyć, że jest z nimi związana jakaś ciekawa historia.

Pobawmy się w jaskiniowców
Drugą zaletą tego miejsca, jest hematyt – tlenek żelaza, naturalny pigment, który występuje tu w postaci śmietany hematytowej, czyli skupienia ziemistego. W skrócie – wygląda jak czerwone błoto i barwi skórę na brunatno-wiśniowy kolor z satynowym połyskiem. Buszując pod wschodnią ścianą kamieniołomu, można natrafić na taką śmietanę i pobawić się w jaskiniowców, malując po skałach lub po rodzeństwie.

Ryby wymyśliły cztery nogi
Jednak największym hitem tego miejsca są ślady pierwszych czworonogów — najstarsze odkryte ślady zwierząt kroczących na świecie. To tutaj 395 mln lat temu kręgowce wprowadziły nowy, rewolucyjny wynalazek – chodzenie. Ich ślady widoczne są na silnie nachylonej dziś powierzchni płytkowodnych wapieni dewońskich. Nie da się ich przeoczyć – tuż pod nimi znajduje się tablica, opisująca historię ich powstania i odkrycia.


Góra Miedzianka – świętokrzyski Giewont
Nasza majówka w Górach Świętokrzyskich nie mogła się bez tego obejść. Na szczyt Miedzianki od zachodu prowadzi szlak żółty (zaparkować można na bezpłatnym, ziemnym parkingu przy ulicy złotej).
My postanowiliśmy wejść od wschodniej strony. Pod Muzealną Izbą Górnictwa Kruszcowego (której tym razem nie zwiedziliśmy, ale zrobimy to przy następnej okazji) jest bezpłatny parking, z którego skorzystaliśmy. Podeszliśmy ulicą kawałeczek w górę i na zakręcie drogi weszliśmy w obszar rezerwatu.
Eksploracja nieczynnego kamieniołomu
Na terenie Rezerwatu Przyrody Góra Miedzianka jest mnóstwo krzyżujących się ze sobą ścieżek, które prowadzą do przeróżnych jaskiń, sztolni, kamieniołomów, a także na szczyt Miedzianki (mapkę z zaznaczonymi ciekawszymi miejscami można kupić podobno w izbie muzealnej – nie sprawdzałam). Ja wiedziałam, że chcę zajść do nieczynnego kamieniołomu znajdującego się we wschodniej części Miedzianki. Skręciliśmy więc od razu w prawo (na północ) i znów w prawo (dalej na północ) i po chwili znaleźliśmy się na uroczej polance pośrodku niewielkiego kamieniołomu.
Rozłożyliśmy kocyk piknikowy, wyciągnęliśmy picie, pudełko z pokrojonymi owocami, kanapki i rozejrzeliśmy się dookoła. Jak wszędzie w Górach Świętokrzyskich znaleźliśmy tu ślady palonych ognisk (choć jest to wyraźnie zakazane), potłuczone szkło i kapsle. Nie to, żeby było jakoś bardzo źle, bo ogólnie miejsce jest urocze ale jednak smuci fakt, że ludzie tak śmiecą w rezerwacie.
Mąż został z najmłodszą na polance, a reszta towarzystwa poszła pod ściany kamieniołomu, żeby obejrzeć skały. Znaleźliśmy kilka pięknych, kolorowych kamieni, których nie można wynosić z rezerwatu, ale można je fotografować.

Krótka wspinaczka i piękne widoki
Po krótkiej eksploracji udaliśmy się piaszczystą ścieżką w górę i weszliśmy na szczyt Miedzianki. Nasza trzylatka parła pod górę z wielkim zapałem.


To świetnie miejsce dla dzieci – bardzo krótka, ale niesamowicie malownicza trasa usiana skałkami…


…ale też z wieloma miejscami idealnymi na piknik, a nawet wielką, naturalną piaskownicą – pamiątką po zlodowaceniach w Górach Świętokrzyskich.


Za szczytu Miedzianki rozpościera się piękny widok na okoliczne wsie, Zamek w Chęcinach i kamieniołom w sąsiedniej miejscowości.


Po tak przyjemnie spędzonym dniu pozostało nam tylko coś zjeść i zjechać do Kielc na nocleg. Pojechaliśmy więc na przepyszną pizzę do Pizza House w Chęcinach – niewielkiej, ale przyjemnej pizzerii w pobliżu Centrum Kultury i Sportu w Chęcinach, która nam się sprawdziła w trakcie poprzedniej wizyty. Jeżeli kiedyś pojedziecie na majówkę w Góry Świętokrzyskie, to polecam pizzę Rucola.

Kielce
Na majówkę w Górach Świętokrzyskich zdecydowaliśmy się w ostatniej chwili, więc nie mieliśmy zbyt dużego wyboru jeżeli chodzi o nocleg. Jedyną opcją okazał się hotel, choć z naszą dużą ekipą zdecydowanie bardziej wolimy apartamenty lub domki.
Mieszkaliśmy bardzo blisko centrum, więc drugi dzień naszego wyjazdu zaczęliśmy od wizyty pod… dworcem PKSu!
Kielce mają dworzec autobusowy o unikatowej architekturze. Choć zazwyczaj nie przepadam za potworkami z lat 70tych, to jestem fanką tego miejsca – wygląda jakby można było z niego odjechać nie do Warszawy, Radomia, czy Skarżyska-Kamiennej, ale prosto do gwiazd.

Jest to tym bardziej przyjemne miejsce, że dopiero co przeszło kompletną modernizację – wyremontowano go w środku i zrewitalizowano teren dookoła, postawiono fontannę. Obejrzenie go zajęło nam 10 minut (nie wchodziliśmy do środka), a dało mnóstwo frajdy.
Skoro już byliśmy w centrum, to podjechaliśmy w okolice deptaku. Zaparkowaliśmy na ulicy Małej i zrobiliśmy sobie krótki spacer do Pomnika Dzika w Kielcach.


Ulica Sienkiewicza w Kielcach robi bardzo pozytywne wrażenie. Są tu piękne kamienice, knajpy, kawiarnie, ulica wznosi się i opada, a także przechodzi nad rzeką Silnicą – muszę tu częściej zaglądać.

Rezerwat Milechowy – jaskinia Piekło
Po króciótkim zwiedzaniu Kielc pojechaliśmy do Chęcin, żeby wejść na zamek. Tyle że był trzeci maja i nie tylko my wybraliśmy się na majówkę w Góry Świętokrzyskie. Centrum Chęcin było zastawione samochodami. Miejsce na parkingu płatnym pod zamkiem co prawda się znalazło, ale gdy już tam zajechaliśmy, to dzieci stwierdziły, że one zdecydowanie chcą zjeść lody na Chęcińskim rynku, ale na zamek już im się za bardzo nie chce iść.
No cóż – nic na siłę. Zapytałam, czy wolałyby pójść w jakieś spokojniejsze miejsce, do lasu? Zdecydowanie tak! Idealną odpowiedzią na takie potrzeby była jaskinia Piekło… w zasadzie obie jaskinie Piekło. Tak się składa, że w Górach Świętokrzyskich są aż dwie jaskinie o tej samej nazwie – jedna znajduje się tuż obok Chęcin, a druga – blisko Małogoszcza. Już poprzednim razem chciałam pojechać do tej drugiej – w rezerwacie Milechowy i tę właśnie zaproponowałam mojej ekipie… Po zjedzeniu lodów oczywiście!
Do jaskini Piekło pod Małogoszczem można podejść czarnym szlakiem od drogi w miejscowości Zakrucze. Szlak przekracza Wierną Rzekę, prowadzi bardzo malowniczym wąwozem i kończy się pod jaskinią Piekło.
Ja jednak wpadłam na pomysł, żeby do jaskini podejść od północy. Tę decyzję podjęłam głównie dlatego, że poznałam ten teren bardzo dobrze podczas jednego z kursów terenowych na studiach geologicznych i chciałam znów pobuszować po leśnych ścieżkach.
Pomysł w sumie taki genialny nie był – trzeba było dojechać wąską, leśną drogą od przysiółka Gajówka, która po wiosennych wichurach była w nie najlepszym stanie. Nasz samochód nie był szczęśliwy, ale doprowadził nas do przecinki pod linią energetyczną, która idzie tuż obok szczytu góry Bolmińskiej.

Przeszliśmy w górę (na południe) pod linią energetyczną i wylądowaliśmy nad jaskinią Piekło. Przez chwilę podziwialiśmy widok z góry, a później poszliśmy ścieżką na wschód i zeszliśmy zboczem góry do wąwozu, żeby podejść do jaskini od dołu.

Las w tym miejscu był przepiękny, a podejście pod jaskinię okazało się być dostępne nawet dla trzylatki (nie tak to pamiętałam z czasów studiów). Ponieważ całe towarzystwo miało naturalną dążność w górę, a nie w dół, to po zajrzeniu do jaskini poszliśmy dalej w górę i wróciliśmy pod linię energetyczną.


Choć spacer był niesamowicie przyjemny, to jednak następnym razem oszczędzimy samochód, podjedziemy od Zakrucza i będziemy chodzić po wyznaczonych szlakach.
Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej
Zrobiło się późno, a w okolicznych knajpach kolejki się wydłużyły, więc podjęliśmy razem decyzję, że tym razem zjemy „byleco” po drodze (nie znoszę jeść w McDonalds, ale tak to się skończyło), żeby zdążyć zwiedzić muzeum w Skarżysku-Kamiennej. To niewielki budynek muzealny otoczony sprzętem wojskowym, wśród którego są samobieżne wyrzutnie rakiet, samoloty MIG, SU, IŁ, a nawet statek!


Czy Muzeum im. Orła Białego jest warte odwiedzenia? I tak i nie.
Jeżeli chodzi o walory edukacyjne, to jest słabo. Niemal wszystkie eksponaty pochodzą z lat powojennych i są to konstrukcje radzieckie, rzadziej — polskie. Opisy ograniczają się do podania nazwy i roku produkcji, a czasem miejsca odbywania służby. Będąc w tym muzeum, nie dowiedziałam się niczego o Ludowym Wojsku Polskim, o przeznaczeniu danego rodzaju broni, jej skuteczności, działaniu, ciekawych rozwiązaniach konstrukcyjnych… Jest kilka przekrojonych nabojów, a nawet torpeda, ale opisów brak. Syn mnie pytał, co jest w środku naboju, a ja mogłam tylko odpowiedzieć: nie wiem. Nawet nie wiem, z czego się pocisk składa.

Z pozytywów mogę za to powiedzieć, że to bardzo przyjemne miejsce na piknik. Wzięliśmy ze sobą kocyk piknikowy, na którym ta bardziej zmęczona część naszej rodzinki przez chwilę wypoczywała.

Każdy z nas w swoim tempie przechadzał się między samolotami, wyrzutniami rakiet, kuchniami polowymi… Dzieci z przyjemnością weszły do transportowo-pasażerskiego IŁa-14T, gdzie mogły zasiąść za sterami. W moim odczuciu był to miły piknik, ale bardzo żałowałam, że nie wyniosłam z tej wizyty żadnej wiedzy.


Nasze wrażenia z majówki w Górach Świętokrzyskich
Musimy to powtórzyć! Będąc na miejscu, zobaczyliśmy wiele tablic i ulotek z informacją turystyczną i nasza lista DO-ZO(baczenia) się tylko wydłużyła:
- Przede wszystkim mąż był bardzo zawiedziony, że nie weszliśmy na Zamek w Chęcinach. Wrócimy i wejdziemy.
- Nie mieliśmy czasu, żeby podjechać do Kadzielni w Kielcach – zostaje na liście.
- W trakcie wyjazdu mąż nabrał ochoty na zwiedzenie skansenu w Tokarni, ale nie mieliśmy na to czasu – DO-ZO.
- Choć chodzenie po górach nie jest ulubioną aktywnością mojego męża, to w trakcie eksplorowania Miedzianki rzucił, że chciałby kiedyś zobaczyć Święty Krzyż – podpisuję się pod tym rękami i nogami. Mam nadzieję, że tam spędzimy majówkę za rok.
- Niestety w weekend majowy Centrum Geoedukacji w Kielcach było zamknięte, ale nie ma bata – muszę je zwiedzić z dziećmi.
- Cantrum Nauki Leonardo da Vinci – centrum edukacyjne z wystawami na temat funkcjonowania ciała człowieka, a także o zagadnieniach ekologoczno – przyrodniczych. Oba te tematy uważam za fascynujące i ciągnie mnie do tego miejsca.
Zauważyliśmy, że Góry Świętokrzyskie to fantastyczne miejsce na weekendowy wypad z rodziną – od nas to tylko dwie godziny drogi. Niesamowicie przyjemne jest to, że wszystkie atrakcje turystyczne są mało oblegane (nawet tłumy w Chęcinach nie mogą się równać z oblężeniem Tatr, Krakowa, Gdańska, Wrocławia, Adrspachu czy innych popularnych miejscówek).
Kameralne i blisko siebie położone cuda natury zachęcają do zwiedzania bez pośpiechu. Rezerwaty są niewielkie obszarowo, więc można wejść na 15 minut, albo siedzieć dwie godziny – w zależności od wytrzymałości ekipy.
Mnie majówka w Górach Świętokrzyskich wyciszyła, nakarmiła zielenią, słońcem i świetnym humorem. Serdecznie Wam polecam Góry Świętokrzyskie na weekend z rodziną!
