Wrzesień! Dzieci wracają do szkoły (jeżeli szukacie wyprawki dla dzieciaków, to przeczytajcie moje wpisy o kredkach dla przedszkolaka i o ołówku dla pierwszoklasisty), a rodzice — do szkolnego rytmu życia. Nasze śniadania wyglądają inaczej, niż w czasie wakacji. Co spakować dzieciom do śniadaniówki?
Spis treści:
Moje podejście do drugiego śniadania
Gdy moja pierworodna była w pierwszej klasie, to ja przygotowywałam jej drugie śniadanie. Szybko jednak okazało się, że jeżeli tylko nie zaśpi, to sama może przygotowywać sobie posiłki i druga córka praktycznie od początku szkoły była w tej kwestii samodzielna. Jednak często okazuje się, że dziewczynkom przydaje się moja rada w tej kwestii, a czasem po prostu jest im milej wziąć do szkoły coś innego. Rutyna zabija wszelką przyjemność, więc jeśli tylko jest okazja, lubię proponować jakąś odmianę.
Żeby nie było wątpliwości: nie jestem dietetykiem, więc nie piszę jako specjalista. Piszę jako mama, która raz ma czas na pakowanie kanapek swoim dzieciom, a raz go nie ma.
W naszej szkole dzieci dostają produkty mleczne i porcję warzyw i owoców w ramach Programu dla szkół, dlatego nie muszę myśleć o pakowaniu dzieciom do śniadaniówki rzodkiewki, czy jabłka. Nie znajdziecie więc w moich propozycjach wielu warzyw i owoców.
Podzielę się z Wami moimi sprawdzonymi sposobami na to, co spakować dzieciom do śniadaniówki. Tylko to, co jest pod ręką, bez zastanawiania, kombinowania, szybko i bez pudła.
Do jedzenia
Kanapki
Szok — nikt się tego nie spodziewał! Jednak moje córki po prostu lubią, gdy robię im kanapki. Mówią, że są jakieś takie inne. I chyba coś w tym jest – przyjemnie jest dostać coś od serca, nawet jeżeli to zwykły kawałek chleba. Co im robię? Ot, zwykłe: ser, szynka, sałata… Staram się, żeby zawsze jakaś „zieloność” znalazła się w kanapce, ale też dodaję trochę majonezu.
Sałatka z mozzarelli z pomidorkami koktajlowymi

W ogóle lubię dawać dzieciom sałatki do szkoły. Jeżeli jakaś jest w lodówce, to zachęcam dziewczyny, żeby ją sobie spakowały. Ta sałatka jest jednak tak prosta, że można ją zrobić rano, a moja średnia córka jest mozzarellożerna, więc uwielbia tę opcję.
- 1 opakowanie mozzarelli mini, lub zwykłej, pokrojonej w kostkę
- 7-10 pomidorków koktajlowych
- 1-2 suszone pomidory
- Olej spod suszonych pomidorów
- Szczypta soli
- Ewentualnie: garść świeżego szpinaku baby
Wystarczy przekroić pomidorki na połówki, a suszonego pomidora – w paski. Wszystko mieszamy i polewamy odrobiną oleju, szczypta soli i gotowe. Smaczne, świeże, pożywne.
Błyskawiczne racuszki z serka homogenizowanego

15 minut bez ściemy – mierzyłam czas razem z wyciąganiem serka z zakamarków lodówki, poszukiwaniem mąki, mieszadeł do miksera (znów wylądowały nie w tej szufladzie), szpatułki (brudna, leżała w zmywarce), smażeniem i robieniem fotek gotowych racuchów – 15 min, 23 sek.
Moje dziewczyny bardzo lubią, gdy na śniadanie jest coś ekstra, a dla mnie ten przepis to sposób na sprzątnięcie lodówki. Mam dwulatkę w domu, więc zawsze gdzieś stoi jakiś niedojedzony serek, czasem nawet dwa (wasze dzieci też otwierają serki tylko po to, żeby na nie popatrzeć?). Zaletą tego przepisu jest też to, że zawsze mam składniki i ma on dużą tolerancję jeżeli chodzi o proporcje – nie muszę dokładnie sprawdzać, ile tego serka zostało. Smak też nie ma znaczenia – czasem mieszam niedojedzony truskawkowy z resztką waniliowego i jest dobrze.
- 100 – 200 g serka homogenizowanego
- 1 duże jajko
- ½ szklanki mąki (użyłam tortowej)
- ½ łyżeczki proszku do pieczenia
- Szczypta soli
Zaczynam od zebrania składników i sprzętu. Dużą patelnię stawiam na ogniu, żeby złapała temperaturę. Wszystkie składniki umieszczam w niewielkiej misce, króciutko miksuję i gotowe.
Wykładam po pół łyżki na patelnię i delikatnie rozprowadzam – ciasto jest konsystencji gęstej śmietany, więc się nie rozpływa. Smażę z dwóch stron na średnim ogniu z odrobiną masła klarowanego lub oleju.
Z podanej proporcji wychodzi około 12 małych placuszków. Nie starcza to na moją czwórkę, więc zazwyczaj robię z podwójnej porcji. Czego nie zjemy w domu, to pakuję dzieciom do śniadaniówki.
Domowa pizza
No, to pojechałam! Serio, nierzadko dzieci dostają pizzę na drugie śniadanie. Lubimy piec pizzę na obiad i mamy przy tym zwyczaj, że pieczemy dwie na raz: jedną dla dzieci (bez tego, śmego i owego) i jedną dla dorosłych (to ta „z”). Oczywiście, nie sposób wszystkiego zjeść na raz, dlatego sporo zostaje. Na kolację dzieci już nie mają ochoty jej jeść i w ten sposób mamy pizzę na śniadanie.
Zawsze robię ciasto „na oko”, ale podam Wam zbliżone proporcje:
- 500 – 700 g mąki do pizzy (ewentualnie Typ 550)
- ½ szklanki ciepłego mleka
- 50 g świeżych drożdży
- Szczypta cukru
- 1/3 – ½ szklanki oleju
- 1 -1 ½ szklanki ciepłej wody
- ½ łyżki soli
- 1 łyżka suszonych ziół (rozmaryn, bazylia…)
Mleko, drożdże, cukier i łyżkę mąki mieszam i odstawiam na parę minut, aż ruszy.
Mąkę przesiewam, dodaję sól, przyprawy i zaczyn. Zaczynam wyrabiać na stolnicy, dodając tyle wody, aby ciasto było miękkie, ale nie kleiło się za bardzo do rąk. Po chwili dodaję olej i wyrabiam długo elastyczne ciasto (a raczej: zostawiam z nim mojego syna, który lepi z niego w nieskończoność gąsienice i ślimaki). Można też wyrabiać w mikserze planetarnym lub maszynie do chleba. Wtedy polecam dodać nawet więcej wody, dzięki czemu ciasto będzie delikatniejsze.
Zostawiam do wyrośnięcia na około pół godziny. W tym czasie nagrzewam piekarnik do 250 st. C z jedną blachą w środku i przygotowuję składniki. Na dwie duże pizze szykuję około 300 g startej mozzarelli i parę łyżek pokrojonych oliwek, a często też szynkę, suszone pomidory, kukurydzę, świeżego pomidora, ser pleśniowy, pieczarki, a nawet różyczki brokuła gotowane na parze.
Zawsze przygotowujemy do pizzy dwa sosy: czosnkowy i pomidorowy.
Sos czosnkowy:
- 3 łyżki jogurtu
- 1 łyżka majonezu
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżeczka koperku świeżego lub suszonego
- Sól, pieprz, chili do smaku
Sos pomidorowy:
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego
- 1-2 łyżki oliwy z oliwek
- 1 ząbek czosnku
- ½ płaskiej łyżeczki soli
- 1 łyżeczka suszonej bazylii
- 1 łyżeczka słodkiej suszonej papryki
- Szczypta cukru
- 1 łyżka ajwaru – jeżeli mam
- Ewentualnie: ½ łyżeczki zielonego pesto lub pasty z suszonych pomidorów
Gdy ciasto wyrośnie, ucinam dwa kawałki papieru do pieczenia — takie, żeby po ułożeniu na blasze wystawały lekko z przodu i z tyłu. Rękami wysmarowanymi olejem rozkładam na każdym po połowie ciasta, aby zajmowało całą powierzchnię blachy.
Ciasto smaruję sosem pomidorowym, rozkładam ser, a dzieci kładą resztę. Każde z nich ma swoją strefę na pizzy, dzięki czemu nie słyszę przy jedzeniu narzekań na nielubiane składniki.
Tak przygotowane placki przekładam na blachę, ciągnąc za wolny brzeg papieru i przenoszę do piekarnika. Otwieram piekarnik, wysuwam znajdującą się w nim, gorącą blachę do połowy i zsuwam na nią pizzę, znów ciągnąc za papier. Zamykam piekarnik i ustawiam timer na 7 minut. Po tym czasie wyciągam pierwszy placek i wstawiam drugi do pieczenia.
Pizzę podaję z sosem czosnkowym i lemoniadą lub kakaem – zależnie od pory roku. Następnego dnia dzieci ją jedzą w szkole na zimno.
Quesadilla
Zawsze mam w domu gotowe tortille, więc nawet mój pięciolatek potrafi już sam przygotować sobie prostą quesadillę. Po prostu bierze placek tortilli, połowę smaruje keczupem, kładzie na nią dwa plasterki sera, posypuje smażoną cebulką (jest na etapie absolutnej fascynacji smażoną cebulką), składa na pół i umieszcza w opiekaczu (przy tym etapie wolę jeszcze obserwować z boku sytuację). Po 2-3 minutach jedzenie jest gotowe.
Gdy mamy więcej czasu można zrobić sos pomidorowy, podobny to tego na pizzę. Do środka, oprócz sera, sprawdzają się oliwki i szynka. Gotową quesadillę wystarczy przekroić na trzy części i zawinąć w folię aluminiową.
Grzanki
Tak samo, jak quesadilla, grzanki są miłą odmianą wśród szkolnych kanapek, a chleb tostowy długo trzyma świeżość, więc jest w domu praktycznie zawsze. Grzanki robię często, tylko smarując dwie kromki chleba tostowego odrobiną masła i kładąc między nie to, co zwykle: ser, szynka, oliwki, pomidor… Zazwyczaj sypię też szczyptę suszonej bazylii. Zapiekam je w opiekaczu przez 2-3 minuty i gotowe.
Do picia – co spakować dzieciom do śniadaniówki?
Zauważyłam, że moje dzieci bardzo lubią mieć w szkole coś ciepłego do picia, dlatego zazwyczaj wcale nie zabierają ze sobą bidonu z wodą. Kupiłam im więc kubki termiczne, w których codziennie ląduje jakaś herbatka.
Nie przepadam za czarną herbatą. Powoduje u mnie nadpobudliwość i zmęczenie, a dodatkowo obniża przyswajalność żelaza. Dlatego odchodzę od herbaty na korzyść herbatek owocowych i takie też proponuję moim dzieciom.
Herbatka malinowa z miodem
Przygotowanie herbatki to chwila. Zaparzam ją w połowie kubka wrzątku, a potem uzupełniam zimną wodą, aby dzieci się nie poparzyły. Do tak schłodzonego napoju dodaję łyżeczkę miodu, żeby złagodzić kwaskowatość. Jeżeli nie mam miodu, używam cukru lub syropu imbirowego.
I co jeszcze?
To w zasadzie wszystkie proste sposoby na drugie śniadanie, jakie stosuję. Wspomnę jednak jeszcze o cieście. Lubię od czasu do czasu upiec ciasto lub babeczki (a czasem dzieci pieką je same — np. jednoporcjowe ciasto z mikrofali) i jak już jest, to często pakuję je dzieciom do śniadaniówki.
Gdzieś dookoła nas krążą te stereotypy, że lody są niezdrowe, pizza to śmieciowe jedzenie, a jedzenie ciasta musi się wiązać z wyrzutami sumienia. Takie zero-jedynkowe podejście to droga donikąd. Nie chcę, żeby moje dzieci myślały w ten sposób, że jedzenie może być złe same w sobie. Złe mogą być co najwyżej nasze wybory. Dlatego nie mam oporów przed dawaniem dzieciom z rzadka na drugie śniadanie ciasta, babeczek, czy drożdżówki. Jest to dla mnie okazja do rozmowy o umiarze, zachowaniu balansu w diecie i zwracaniu uwagi nie na nazwę produktu, a na jego skład.
A jakie Wy macie do tego podejście? Macie jakieś nieskomplikowane pomysły na to, co spakować dzieciom do śniadaniówki? Jeżeli tak, to napiszcie w komentarzu — chętnie skorzystam!