Z Czarodziejskim Fletem Mozarta spotkałam się jako mała dziewczynka (za sprawą genialnego filmu Czarodziejski Flet Ingmara Bergmana) i to on przekonał mnie, że opera ma w sobie to coś. Gdy wyskoczył na mnie Czarodziejski Flet 2022 w formie trailera na YouTubie, od razu wiedziałam, że muszę na ten film pójść.
Czy może być coś lepszego na wyjście z dziećmi niż skrzyżowanie Harry’ego Pottera z szaloną operą Mozarta?
Moim zdaniem — może.
Spis treści:
Czarodziejski Flet – opera Mozarta
Czarodziejski Flet jest nie tylko jedną z najbardziej znanych oper Mozarta. Jest jedną z najbardziej znanych oper w historii muzyki i nawet osoba kompletnie niezaznajomiona z operą spotkała się z motywami muzycznymi z tego dzieła.
Każdy teatr operowy na świecie sięgnął, sięga lub sięgnie po ten tytuł prędzej czy później. Dzieje się tak dlatego, że treść opery jest z jednej strony głęboka i wartościowa, a z drugiej — po prostu urocza i śmieszna. Muzyka jest piękna i chwytliwa (któż nie zna arii Królowej Nocy?), ale przede wszystkim tworzy niesamowity klimat dobra, poczciwości, strachu, wściekłości, uczciwości i mądrości, spotykających się w różnych konfiguracjach i wpływających na siebie nawzajem. Mozart doskonale i dowcipnie skonstruował dynamikę opowieści. Są chwile zadumy, pasjonujące pościgi i dobra zabawa.
Mozart w ogóle jest wspaniałym kompozytorem dla dzieci i to właśnie na jego opery chodziłam z malutkimi dziećmi z wielkim powodzeniem.
Czarodziejski Flet – film Floriana Sigla
Zalety Czarodziejskiego Fletu 2022
Utalentowany chłopak trafia do szkoły muzycznej z wielkimi tradycjami i jeszcze większymi oczekiwaniami wobec uczniów. Magia ukryta w murach szkoły i muzyka Mozarta pozwala mu odnaleźć pasję nie tylko w śpiewie, ale też w życiu.
Pomysł na przybliżenie genialnej opery Mozarta współczesnej młodzieży za pomocą estetyki Harry’ego Pottera moim zdaniem zasługuje na oklaski.
Zdjęcia, kostiumy, efekty specjalne i, oczywiście, oprawa muzyczna są w tym filmie na bardzo wysokim poziomie. Dość ciekawym zabiegiem jest wykonywanie niektórych partii w stylu mniej operowym, a bardziej współczesnym. Daje to możliwość głębszego wczucia się w postaci, które wykonują muzykę sprzed stuleci z dzisiejszą pasją.
Kolejnym udanym pomysłem jest mieszanie świata fantastycznej opery, pełnej magii, smoków i księżniczek z problemami każdego nastolatka w nowej i nieprzyjaznej szkole. Autorzy zastosowali chwytliwy motyw niepopularnego w szkole, wiecznie rozczochranego, szczególnie utalentowanego młodzieńca, który nawet ubranie ma w kolorach Gryffindoru.
Większość muzyki to nuty Mozarta. Autorzy dodali minimalną ilość współczesnych melodii w świecie szkoły muzycznej i odrobinę instrumentalnych wstawek w świecie Czarodziejskiego Fletu.
Obsada filmu jest co najmniej dobra, a szczególnym ukłonem w stronę motywów mozartowskich jest obsadzenie w roli dyrektora szkoły muzycznej Murraya Abrahama, który za rolę w Amadeuszu Formana dostał Oscara, Złoty Glob i nagrodę BAFTA.
Cóż mogło się tu nie udać?
Problemy z filmem
Słabą stroną tego filmu jest dynamika. Dzisiejsze tempo scen filmu przygodowego z szybkim montażem nieprzyjemnie kontrastuje z pięknymi dłuuuuuugimi mozartowskimi frazami. To jak wsadzić polędwicę wołową w sosie truflowym w papierek i sprzedawać z budy z kebabem. Można, tylko po co? Lubię polędwicę wołową, ale jak delektować się jej smakiem w biegu, na stojąco, gdy zalatuje zapach tłuszczu po frytkach? Nie to, żebym miała coś do budy z kebabem. Po prostu wszystko ma swoje miejsce i klimat.
Czyli pomysł na film był zły? Chyba nie. Wydaje mi się, że te dwa światy da się połączyć, tylko w tym przypadku się to nie do końca udało. Dla mnie paradoksalnie było tu za dużo Czarodziejskiego Fletu w Czarodziejskim Flecie. Uwielbiam trzy damy i uważam, że Monostatos ma bardzo piękną partię. Trzeba jednak przyznać, że te postaci są bardzo schematyczne, a ich postawy nie wnoszą niczego wartościowego do fabuły. Choć trudno się ich całkiem pozbyć z opowieści, to z pewnością można było poświęcić im mniej uwagi, a dać zabłysnąć, niedopieszczonym moim zdaniem, głównym postaciom.
W całym nie tak długim filmie jest wręcz przerażająca ilość wątków, z których każdy został dość ładnie zarysowany i… nierozwinięty. Chłopak się w kimś kocha, ale relacja jest trochę zero-jedynkowa: nie znam cię – kocham cię. Jest jeszcze ta druga, a z nią to już całkiem nie wiadomo, o co chodzi. Pomysł na wątek dręczyciela w szkole był moim zdaniem bardzo udany, a jednak w całej jego historii jest coś bardzo drewnianego i schematycznego.
No i jeszcze jeden problem – film nie ma polskiego dubbingu, więc dzieci poniżej ósmego roku życia raczej nie mają co na niego iść. Szkoda, bo na nich ten film mógłby zrobić największe wrażenie. Na dodatek film jest grany w małej ilości kin, a najpóźniejsze seanse zaczynają się o 17:00. Znalezienie czasu na kino zajęło mi więc ponad tydzień.
Czarodziejski Flet 2022 – nasze wrażenia
Na Czarodziejski Flet 2022 poszłam z moimi dwiema nastolatkami. Obie znają oryginał Mozarta bardzo dobrze (już jako maluszki chodziły na Czarodziejski Flet dla dzieci do Warszawskiej Opery Kameralnej) i obie lubią Harry’ego Pottera. Jak nam się podobało?
Ja wyszłam z mieszanymi uczuciami. Nie nudziłam się, ale czułam spory niedosyt. Genialna muzyka Mozarta dla mnie była hamulcem całej opowieści i sama nie mogłam uwierzyć, że tak to odbieram. Poza fantastyczną sceną ze smokiem i suuuuuper klimatyczną Królową Nocy pojawienie się motywów z opery rozczarowywało mnie mocno. W ogóle mam wrażenie, że reżyseria to najgorszy element filmu. Jest wiele udanych scen, a jednak dla mnie całość się po prostu nie klei.
Moja jedenastoletnia córka wyszła z kina zadowolona, choć nie była w stanie powiedzieć, co jej się konkretnie podobało. A moja trzynastolatka stwierdziła, że się czepiam. Film był OK, fajna opowieść, fajne sceny, fajna muzyka. Spoko można pójść i mieć z tego przyjemność. Dla niej było to odświeżające przeżycie po wielokrotnym spotkaniu z oryginałem.
Cóż mogę powiedzieć… chyba to film dla dzieci, a nie dla starych bab.
;P