Calineczka – Teatr Wielki dla najmłodszych

Calineczka - Teatr Wielki

„Mamo, ja chcę do teatru!” – słyszę to od mojej czterolatki za każdym razem, gdy wybieram się do opery ze starszymi dziećmi. Dlaczego jej nie zabieram? Bo zawsze obiecuje, ze tym razem nie będzie gadać i łazić… i nigdy nie dotrzymuje słowa. Tym razem jednak znalazłam coś dla niej: Calineczka! Teatr Wielki pochwalił się koncertem dla najmłodszych. Czy było warto?

Calineczka, czyli kot w worku

Gdy kupowałam bilety (które swoją drogą wyprzedawały się w zastraszającym tempie i już nie ma ani jednego w całym sezonie) w zasadzie nie wiedziałam o koncercie nic. Nazwisk twórców i obsady nie znałam, opis koncertu był niezwykle lakoniczny, zdjęć brak (pojawiły się parę dni po premierze). Nawet nigdzie nie napisali, ile to w ogóle trwa i czy jest przerwa!

Przy zakupie kierowałam się tylko zdaniem: To koncert, który powstał z myślą o najmłodszych odbiorcach… cokolwiek znaczy „najmłodszy”. Założyłam, że skoro tak, to moje dyskutujące i spacerujące dziecko będzie wreszcie mogło pójść ze mną do teatru i nie doprowadzić mnie do rozpaczy. Inni widzowie będą pewnie mówić jeszcze głośniej.
Więcej nie było mi potrzebne. Kupiłam więc 4 bilety i ostatecznie zabrałam jeszcze czteroletnią bratanicę i sześcioletniego bratanka.

Calineczka – Teatr Wielki – przedstawienie dla dzieci?

Czym jest koncert Calineczka? Trudno określić. Bliżej temu do musicalu niż do koncertu. Aktorzy/śpiewacy występują w kostiumach, wchodzą w interakcje między sobą, tańczą w ustalonej choreografii. Do tego, jak na koncert dla dzieci przystało, zachęcają publiczność do odpowiadania na ich zaczepki, choć tej aktywizacji publiczności mogłoby być więcej…

po koncercie Calineczka
Po koncercie Calineczka – Teatr Wielki

Muzyka

Pod względem muzycznym koncert jest bardzo ciekawy. Zestaw instrumentów – skrzypce, klarnet, akordeon, kontrabas, wibrafon, perkusja i ukulele – daje szeroki zakres brzmieniowy. Pozwolił też na zbudowanie różnorodnecho charakteru piosenek: od swingu i jazzu, przez muzykę rozrywkową, klasyczną, aż po stylizowaną na piosenkę rodem z Paryża. Zasadniczo trzeba tę różnorodność i bogactwo aranżacji liczyć na plus, szczególnie przy młodych odbiorcach, którzy jeszcze nie zetknęli się z wszystkimi gatunkami muzycznymi.

Przedstawienie

W koncercie występuje tylko część postaci z oryginalnego opowiadania: Calineczka, Ropucha, Mysz, Kret i Jaskółka. Jest to zdecydowany pozytyw – mniej postaci do wprowadzenia, mniejsze rozproszenie widza.

Treść

Calineczka sama w sobie to opowieść, która się niezbyt wdzięcznie starzeje. Śliczna dziewczynka, której wszystkie szczęścia i nieszczęścia kręcą się wokół wizji małżeństwa (z ropuchą, chrabąszczem, kretem i gościem, który wyskoczył z kwiatka). Każdy temat można jednak ładnie ograć i wyeksponować w nim ciekawe aspekty. Czy w tym przypadku się to udało?

W opisie koncertu czytamy:

Niezależnie od tego, czy jesteśmy małą Calineczką, czy wielkim Goliatem nasze marzenia, wyobraźnia, potrzeba bliskości i bycia zauważonym i docenionym są takie same. Nasze emocje i przeżycia nie mają rozmiarów.

Rzeczywiście w treści były piosenki o strachu, smutku, radości, przyjaźni. Calineczka mierzyła też emocje swoją malutką miarką. Po opisie spodziewałam się jednak innych proporcji pomiędzy opowiadaniem skomplikowanych dziejów Calineczki, a zauważaniem emocji. Miałam też nadzieję na poszukiwanie sposobów radzenia sobie z emocjami, ale praktycznie tego nie było.

Teksty piosenek Calineczka – Teatr Wielki

Dużo gorszą sprawą były… wyśmienite teksty. Tak – to jest bardzo duża bolączka tego spektaklu.

Mysz kocha ser, więc, oczywiście, jest Francuzką. Oczywiście. Oczywiście, gdy znasz kulturę francuską, ale gdy jesteś „najmłodszy” to jesteś w stanie załapać, że jak ser to Francja? U myszy wszystko zawiera ser: SERce, SERenada… śpiewa bardzo dowcipnie o swoim serowym życiu. Jednak dlaczego rzuca Calineczce tekst, że życie z kretem to nieustanny dostęp SERotoniny? Część dorosłych pewnie tego nawet nie złapie!

Zdecydowanie warto wzbogacać słownictwo naszych dzieci, ale trzeba pamiętać, że nowe słowa wprowadza się raczej w znanym kontekście. Raczej mówiąc, niż śpiewając i na pewno nie w takim natężeniu.

Calineczka opowiada o plażowaniu na talerzu słowami: Sopot na talerzu. Tak jakby każdy maluch zdążył już być w Sopocie i wiedzieć, jak się tam plażuje. Czemu też w piosence finałowej podsumowanie wszystkich przeżyć jest wyrażone słowami: Ten GALIMATIAS mieści się w nas? To samo tyczy się niekończącej się litanii kompozytorów w piosence śpiewanej przez Ropuchę: Mahler, Rossini, Donizetti, Strawiński, Monteverdi… Z tego całego towarzystwa małe dzieci mogą znać najwyżej Chopina i Mozarta. Reszta nazwisk to dla dzieci kompletnie nierozpoznawalny bełkot.

Teksty są piękne, dowcipne i ciekawe, ale poziom ich skomplikowania zdecydowanie celuje w wyższą podstawówkę i dalej.

Kostiumy i scenografia

Calineczka koncert dla dzieci - scenografia

Kostiumy w przedstawieniu są, jak zawsze w Teatrze Wielkim, świetnie wykonane i w tym przypadku dobrze zaprojektowane. Nie trzymają się jednej konwencji, a raczej oddają charakter każdej postaci. Scenografii za to praktycznie nie ma. W jej zastępstwie pojawiają się projekcje zarówno na ekranie umieszczonym z tyłu sceny, jak i na podłodze, suficie i ścianach. Calineczka uwięziona jest na liściu nenufaru, wyznaczonym na scenie kręgiem zielonego światła, a leci z Jaskółką przez chmury zasygnalizowane błęktnym światłem na ścianach. Wszystkie postaci dzielą przestrzeń na scenie z muzykami. Ta umowność daje wdzięczny efekt lekkości i dowolności interakcji.

Calineczka – Tatr Wielki – Czas trwania

Nie dowiedziałam się ani z internetu, ani z rozdawanego programu. Zmierzyłam, jak Calineczka: 1 h 30 min bez żadnej przerwy. Dużo? Mało? Moje towarzystwo ostatnie 20 minut wierciło się już bardzo mocno.

Nasze wrażenia – Calineczka – Teatr Wielki

Ich reakcje

Jak na koncert zareagowały dwie czterolatki i żywiołowy sześciolatek? Przez godzinę siedziały zainteresowane i z przyjemnością chłonęły muzykę. Pierwszy wymiękł mój bratanek. Po koncercie zapytałam go, czemu przez prawie pół przedstawienia siedział na podłodze tyłem do sceny i kopał co jakiś czas w fotel. Powiedział, że znudziły go piosenki, bo ich nie rozumiał. Nie zdziwiło mnie to w ogóle.

Dziewczynki po godzinie opuściły swoje miejsca. Chodziły wzdłuż rzędu i po schodach (kupiłam bilety z brzegu). Moja córka bardzo chciała wbić się na scenę i potańczyć z postaciami, ale na straży stała bileterka i skutecznie ją zawracała. Trochę mi było tego żal, że nawet na ostatnią piosenkę Calineczka i jej towarzysze nie opuścili sceny i nie wyszli do tak chętnej publiki. Raz tylko, gdy Mysz mierzyła rozmiar swojego uwielbienia dla sera, dzieci mogły „dotknąć” przedstawienia. Okazało się, że Mysz uwielbia ser na ponad 50 metrów, więc publiczność musiała pomóc rozwinąć miarkę na taką długość.

W sumie jednak dzieci wyszły z teatru uśmiechnięte. Jestem pewna, że to dzięki ciekawym projekcjom i bardzo pięknej i różnorodnej w swoim charakterze muzyce. Na pewno też pomogły (za mało liczne moim zdaniem) drobne zachęty do włączenia się do spektaklu, jak choćby powtarzanie przywitań po ropuchowemu, kreciemu, jaskółkowemu…

Calineczka - Teatr Wielki dla dzieci
Dzieci po koncercie Calineczka – Teatr Wielki

Moje wrażenia

W moim odczuciu emocje różnych postaci nie były wystarczająco wyeksponowane, a Calineczka miała w sumie niewielką sprawczość w całej przygodzie. To, poza zbytnim skomplikowaniem językowym, największy mój zarzut do tego koncertu. Wolałabym zobaczyć dziewczynkę, która ma pomysł na siebie, poszukuje swojej drogi i zawsze jest sobą. Zobaczyłam raczej maleńką postać rzucaną przez los to tu, to tam, siedzącą cicho, gdy inni mówią o niej i za nią.

Czy warto iść na Calineczkę w Teatrze Wielkim? Polecić w ciemno nie mogę, bo nawet nie wiem, dla kogo jest to przedstawienie. Językowo dla nastolatków, tematycznie dla przedszkolaków a muzycznie dla dorosłych. W sumie dla żadnej z tych grup nie jest całościowo atrakcyjne. Jednak skłamałabym, gdybym powiedziała, że nam się nie podobało. Podobało się. Po prostu nie spełniło naszych oczekiwań.

Dalej pozostaje mi szukać oferty dla dzieci w Warszawskiej Operze Kameralnej, w której jeszcze za poprzedniej dyrekcji wystawiano wspaniałe opery dla dzieci. W tym sezonie moje dzieci pójdą też do Polskiej Opery Królewskiej na Czarodziejski Flet dla dzieci i tam akurat mogę być pewna, że spektakl jest idealnie dopasowany do ich potrzeb.

Może Cię to zainteresuje...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *