Znów uwierzyłam mojej pięciolatce, która obiecywała, że nie będzie gadać w teatrze i kupiłam bilety – tym razem opera Kopciuszek Rossiniego w Polskiej Operze Królewskiej. Czy to był dobry pomysł?
Spis treści:
Opera Kopciuszek Gioachino Rossiniego
Oglądając operę Kopciuszek trudno uwierzyć, że to dzieło powstało w niewiele ponad trzy tygodnie. Trzeba jednak pamiętać, że nie cała muzyka została napisana w tym czasie i nie tylko przez Rossiniego. Mistrz, ze względu na nieubłagany deadline (zdążyć z wystawieniem tej komedii w karnawale), skorzystał z fragmentów swoich wcześniejszych kompozycji i z pomocy innego kompozytora – Luigiego Agolini.
Treść opery Kopciuszek
Opowieść o Kopciuszku wszyscy znamy i lubimy, choć wersji jest tak wiele, że trudno się w nich połapać. Jacopo Ferretti niemało namieszał w tej historii.
Nie znajdziemy tu złowrogiej macochy, a ojczyma, który oprócz bycia złośliwym, sam się przyznaje do bycia osłem. Książe teoretycznie ma ciekawszą partię niż w oryginale Perraulta, ponieważ zamienia się rolami ze swoim służącym, by lepiej ocenić charaktery kandydatek na żonę. W Wyniku tego zabiegu jednak dramatycznie więcej zyskuje sługa Dandini, ponieważ z niezwykłą figlarnością korzysta z przywilejów fałszywego księcia.
Nie ma też wróżki i czarów. Zamiast niej pojawia się doradca księcia – Alidoro. Ten w przebraniu ubogiego pielgrzyma bada usposobienie młodych panien, a gdy Kopciuszek zostaje w domu zlekceważony przez ojca i siostry, podsuwa biedaczce karocę i elegancki strój, by mogła pojechać na bal.
W trakcie zabawy Kopciuszek zresztą nie zwraca uwagi na Dandiniego w stroju księcia, a całą uwagę poświęca jego domniemanemu służącemu, który ujął ją za serce, gdy pojawił się w jej domu z zaproszeniem na bal. Książe Ramiro, zachwycony jej bezinteresowną miłością, prosi ją od razu o rękę, ale ta odmawia do czasu. Podaje mu jedną z dwóch pięknych bransolet i zapewnia, że zgodzi się za niego wyjść, jeżeli ten odnajdzie ją w jej prawdziwym stanie i go zaakceptuje.
Zakochany książę wyrusza więc na poszukiwania właścicielki bransolety i po odnalezieniu ukochanej postanawia zemścić się na jej niewdzięcznej rodzinie. Angelina (bo tak anielsko brzmi imię dziewczyny zwanej pogardliwie Kopciuszkiem) wstrzymuje jednak porywczość narzeczonego. Alidoro nakłonił ojczyma i dumne siostry do wykazania skruchy, a wstępująca na tron panna śpiewa pochwałę przebaczenia i dobroci. W ten sposób realizuje się pełen tytuł opery: La Cenerentola ossia La bontà in trionfo – Kopciuszek albo triumf dobroci.
Muzyka
Opera Kopciuszek, podobnie jak napisany rok wcześniej największy hit Rossiniego – Cyrulik Sewilski, charakteryzuje się brawurowością arii, wielością i barwnością scen zbiorowych i dynamizmem i rytmicznością muzyki. Te cechy są niezmiennie powodem wielkiego powodzenia opery, w której nie ma ani chwili nudy.
Lekkość muzyki harmonizuje z treścią. Libretto, obok romantyczno-moralizatorskiej warstwy, nasycone jest drobnymi żartami i figlarnością postaci służącego Dandiniego a także ojczyma Don Magnifico i jego próżnych córek. Nadaje to lekkości całej opowieści i wywołuje wybuchy śmiechów na widowni.
Kopciuszek w Polskiej Operze Królewskiej
Polska Opera Królewska powstała niedawno, bo w 2017 roku. Jednak zespół, który wchodzi w jej skład wywodzi się z Warszawskiej Opery Kameralnej kierowanej przez świętej pamięci Stefana Sutkowskiego, a więc ma długą tradycję wykonawczą. Siedzibą teatru jest zabytkowy Teatr Królewski w Starej Oranżerii na terenie parku Łazienki Królewskie w Warszawie. Ta osiemnastowieczna sala, choć niepozbawiona wad (brak klimatyzacji, zabytkowe ławy zamiast wygodnych foteli i scena z restrykcyjnym ograniczeniem obciążenia), doskonale nadaje się do przywoływania świetności dzieł z ubiegłych wieków.
Kopciuszka dla POK wyreżyserowała Jitka Stokalska, a scenografia i kostiumy wyszły spod ręki Marleny Skoneczko. Obie panie od dawna współpracują z tym teatrem i ich realizacje kształtują jego niepowtarzalny styl.
Kostiumy są w stonowanej kolorystyce, a scenografia – oszczędna, dająca pierwszeństwo ruchowi scenicznemu i charyzmie postaci. Wsparciem dla opowieści są projekcje multimedialne, które obrazują gwałtowną burzę, złoconą karetę czy wyśnionego przez Don Magnifico latającego osła.

Przedstawienie odnosi się wiernie do libretta. Nie ma tu doszukiwania się niezawartych tam treści (co jest modne w wielu teatrach). Dzięki temu wszystko jest czytelne, zgodne z tekstem i charakterem muzyki.
Polska opera Królewska – kilka praktycznych uwag
Teatr znajduje się na terenie Łazienek Królewskich, co ma swoje wady i zalety.
Do teatru trzeba kawałek dojść, jako że najbliższa ulica – Agrykola – jest zamknięta dla ruchu pojazdów. Trzeba więc zaliczyć dziesięciominutowy spacer od ulicy Szwoleżerów, lub od alei Ujazdowskich. Jest to oczywiście sama przyjemność, ale trzeba odpowiednio wcześniej wyjść z domu.

W teatrze nie ma kawiarenki, więc w przerwie napijemy się jedynie wody z dystrybutora ustawionego w foyer, za to przerwę można niezwykle miło spędzić na przechadzce po parkowych ścieżkach.
Teatr jest w całości zabytkowy i nie jest klimatyzowany. Przez to na sali może być duszno (szczęśliwie teatr udostępnia wachlarze), a siedzenia to dość niewygodne ławy. Miejsca są nienumerowane, więc przy zajmowaniu miejsc obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy. Nie ma jednak żadnego problemu z widocznością – sala jest niewielka i ma duży spadek, wszystkie miejsca mają tak samo dobrą widoczność.

No i jest jeszcze jedna rzecz – to najpiękniejszy teatr, w jakim kiedykolwiek byłam!

Łazienki Królewskie są zamykane na noc, a spektakle kończą się po zamknięciu bram. Dlatego po przedstawieniu należy udać się do najbliższego wyjścia – przy ul. Agrykola. Dla widzów teatru pozostaje ono dłużej otwarte.
Nasze wrażenia – opera Kopciuszek
Na Kopciuszka wybraliśmy się z mężem, naszym ośmiolatkiem i pięciolatką w upalny czerwcowy wieczór. Obawiałam się nieco reakcji dzieci na trzygodzinne dzieło, ale wyszłam z założenia, że ostatecznie skończy się uroczym wieczornym spacerem po historycznych Łazienkach. Przed spektaklem zresztą obejrzałam z dziećmi pierwszy akt Kopciuszka z płyty DVD, żeby przygotować je na to, co usłyszą.
Wrażenia dzieci
Na wejściu do teatru zostaliśmy przywitani informacją, że możemy wziąć wachlarze przygotowane dla widzów. Okazały się być bardzo przydatne nie tylko ze względu na to, że na sali było dość duszno, ale też dlatego, że wachlowanie się nimi było cichym sposobem na chwilową nudę moich dzieci.
Niestety moja najmłodsza córka źle zareagowała na powietrze w sali i sporo kaszlała. Szczęśliwie miałam ze sobą bidon niekapek, więc ratowała się, popijając wodę. Mimo kaszlu przetrwała całe przedstawienie i nie przeszkadzała jakoś szczególnie. Chciałam co prawda namówić ją po pierwszym akcie na powrót do domu, ponieważ bałam się zaostrzenia kaszlu. Za żadne skarby jednak nie dała się przekonać, żeby opuścić teatr.
Bardzo się jej podobał śpiew Kopciuszka, dynamizm opowieści i latający osioł. Nie mogła się doczekać, gdy Angelina odda bransoletkę, a w drugim akcie śmiała się, gdy siostry Kopciuszka paradowały po scenie w worach pokutnych podsuniętych im przez sprawiedliwego Alidora. Oczywiście pod koniec zmęczenie było już spore, ale tu akurat siedzenie na ławach się przydało – córka położyła mi głowę na kolanach i odpoczywała w trakcie ostatnich scen.
Zarówno moja pięciolatka jak i ośmiolatek uznali Kopciuszka za bardzo piękną i ciekawą opowieść i wspominają te trzy godziny bardzo dobrze. Muszę jednak przyznać, że jeżeli miałabym polecać to przedstawienie dzieciom, to z zaznaczeniem, że można spróbować zabrać je tylko na pierwszy akt. Jest on tak nasycony muzyką i ciekawymi zwrotami akcji, że może sam w sobie służyć jako cała opowieść.
Nasze wrażenia
Jak zwykle zespół POK pokazał, że jest… zespołem. Rossini napisał bardzo wymagające sceny zbiorowe, w których każda postać musi nie tylko brawurowo śpiewać, ale też zgrywać się idealnie z pozostałymi głosami.
Zgodzę się z moją córką – najpiękniej śpiewała Katarzyna Szymkowiak, która swoją piękna, głęboką barwa głosu, doskonałą technika i idealnym zgraniem z dyrygentem i zespołem wyczarowała wspaniałą kreację Kopciuszka. Bardzo cenię takich artystów, którzy wykorzystują swoją inteligencję do budowania dramatyzmu sceny. W głosie Angeliny zawsze było słychać jej stan emocjonalny. Mi osobiście podobał się też Witold Żołądkiewicz w roli Dandiniego – jego wielkie doświadczenie sceniczne wspaniale wspierało komizm postaci.
Mój mąż zaskoczył mnie za to pochwałą… orkiestry! Ja znam Kopciuszka bardzo dobrze, więc usłyszałam parę niedoskonałości – szczególnie w sekcji dętej. Mój mąż nie był jednak nigdy na tej operze. Jako wykształcony muzyk i wielbiciel doskonałych orkiestr zawsze narzeka na brak zgrania, nieczystości i niesłuchanie dyrygenta. Tym razem wyszedł ze spektaklu zadowolony i powiedział, że dawno nie słyszał na żywo orkiestry, która stanowi faktyczny zespół.

Polecam Wam śledzić repertuar Polskiej Opery Królewskiej – jej przedstawienia są zawsze na wysokim poziomie. A jeżeli chodzi o wyjścia z maluchami, to poszukujcie biletów na ich Czarodziejski Flet w wersji dla dzieci – moje polecają!