Jak powstała ta haftowana bombka z koniem? Odwiedzili mnie jakiś czas temu moi Stryjowie. Gawędziliśmy sobie pod naszą choinką i rozmowa zeszła na bombki mojej roboty.
– Przepiękne! Jak Ty to zrobiłaś? – zachwycał się Stryjek.
– To nie jest takie trudne, tylko wymaga cierpliwości i precyzji.
– O! A tu szara! A tu brązowa z gwiazdami! A tutaj żółta!
– Tak, zrobiłam jeszcze różową dla małej Marzenki, bordową dla Agnieszki, zieloną w białe róże dla Klary, czerwono-zieloną dla Doroty…
I tu wyszło na jaw oczywiste uchybienie: Stryjowie jeszcze swojej nie dostali. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko skwitować to prostym:
– Zrobię też jedną dla Was. Wybierz tylko kolor, Stryjenko.
– Kolor? Siwy! Siwy koń!
W głowie zaczęło mi się kłębić: „Koń! Czego ja się spodziewałam po koniarzach? KOŃ! Jak ja u licha…”
– Ależ Marzenko – żachnął się Stryj – przecież konia nie da rady!
Pod kopułą zapaliła mi się czerwona lampka: „nie da rady? Że co, że JA nie dam rady??”
– Poczekaj Stryju…
Spis treści:
Potrzebne materiały
Do tego projektu wykorzystałam:
- Kulę styropianową o średnicy 8 cm
- Wydrukowany wzór do haftu (PDF)
- Długą igłę z dużym uchem (ewentualnie drugą, mniejszą, do zakończenia owijania kuli nićmi)
- Precyzyjne nożyczki
- Cienki pasek papieru (ja używam pasków do quillingu szerokości 3 mm)
- Szpilki z kolorowymi łebkami
- Szpulkę nici do szycia maszynowego w kolorze ciemnego beżu – co najmniej 350 m
- Motki kordonka Kaja od Ariadny:
- Biały, nr 400
- Kremowy, nr 313
- Jasny szary, nr 322
- Szary, nr 1457
- Karmelowy, nr 330
- Kordonek metalizowany Camellia od YarnArtu:
- Złoty, nr 419
- Brązowy, nr 422
- Mulinę w kolorach (nie podaję numerów, ponieważ użyłam takiej, którą miałam w domu, a niektóre moje motki nie są opisane):
- Czarnym (Ariadna, nr 1819)
- Szarym
- Jasnoszarym
- Bardzo jasnoszarym (Ariadna, nr 1813)
- Białym
- Jasnoróżowym
- Naparstek

Wykonanie haftowanej bombki z koniem
Musiałam się najpierw zastanowić – jak ja tego konia wyszyję? Nie zajmowałam się haftem realistycznym nawet na zwykłej kanwie, za co dopiero na kuli! Czy to w ogóle możliwe? Poszukałam inspiracji w internecie, wychodząc z założenia, że najpierw trzeba sprawdzić, jak to się robi na płasko. Znalazłam kanał Haftowej Baby na YouTube i stwierdziłam, że to będzie punkt wyjścia do mojej haftowanej bombki z koniem.
Świetnie – da się wyszyć kotka, jak się ma wzór. Ale czy ja mam wzór siwego konia? Postanowiłam go sobie sama stworzyć.
Przejrzałam Pinterest w poszukiwaniu obrazów siwych koni, a także haftowanych naszywek z końmi i stworzyłam sobie tablicę z inspiracjami. Zwracałam uwagę na to, jakimi szwami jest oddawana końska sierść i włosy. Zauważyłam, że nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak się układa sierść na koniu. Ja parę razy w życiu na konia weszłam, lub wskoczyłam i parę razy zeszłam, lub spadłam, ale przede wszystkim: wiele razy konia czyściłam, więc tu miałam zadanie ułatwione.
Do mojej haftowanej bombki z koniem wybrałam dwie siwe kobyłki i zaimportowałam je do programu Inkscape. Używając narzędzi Ołówek, Okrąg i Edycja węzłów odrysowałam kontury koni i wykonałam wzór do haftu. Pobierzcie go sobie.
Następnie wydrukowałam go i przymierzyłam do kuli, sprawdzając, czy rozmiar jest odpowiedni.

Stwierdziłam, że na biegunie północnym i południowym kuli znajdą się dwa wizerunki siwego konia, a na równiku umieszczę jakiś szlaczek. Jaki – o tym zadecyduję później.
Owijanie i podział
Kulę owinęłam i podzieliłam zgodnie z moim samouczkiem podziału temari simple division 8. Jednak zanim rozmieściłam szpilki na równiku, zgięłam i nacięłam pasek jeszcze raz, aby uzyskać nie 8, a 16 nacięć. W ten sposób wykonałam podział na 16 południków.
Obszyłam południki, ale zanim wszyłam równik, dokonałam pewnej modyfikacji. Linie podziału były mi potrzebne w okolicy równika, ale na biegunach stanowiły istotną przeszkodę. Założyłam, że dekoracja będzie się rozciągać na około 3 cm na północ i południe od równika, a reszta pola musi być wolna od linii podziału. Użyłam paska, którym dzieliłam kulę, do zaznaczenia szpilkami odpowiedniej odległości od równika na każdym z południków.

Następnie brązowym kordonkiem metalizowanym wyszyłam każdy południk od szpilki nad równikiem, do szpilki pod równikiem.


Wyprułam pierwotne południki i zostały mi ogryzki.

Teraz wszyłam równik tak, jak instrukcja przewiduje.


Otrzymałam kulę z wygryzionymi południkami.

Haftowanie koni
Popiersie konia
Nie bardzo wiedziałam, jak przenieść wzór na kulę. Nie posiadam rozpuszczalnej fizeliny, jak Haftowa Baba, a poza tym nigdy nie moczyłam kuli temari i nie byłam pewna, czy chcę to robić. Zdecydowałam, że wzór przeniosę przez odwzorowywanie bezpośrednio z papieru.
Wyszywałam muliną dzieloną na pół, czyli trzema nićmi na raz. Czasem łączyłam ze sobą kolory – np. dwie nici szarego z jedną nicią jasnoszarego, żeby uzyskać więcej odcieni.
Przy pierwszym koniku przypięłam szablon do kuli i wbijałam szpilki wokół krawędzi wzoru. Zdejmowałam szablon, szyłam od szpilki do szpilki, po czym je usuwałam, przycinałam szablon i powtarzałam czynności, aż z szablonu został tylko ogryzek. Łeb konia przypięłam z boku kuli, aby widzieć, gdzie umieścić oczy i szczegóły głowy. Ten sposób nie był doskonały – mało precyzyjny i trzeba było kluczyć między szpilkami.






Gdy kontury były naniesione, zaczęłam wypełniać je tak, jak sugerowała Haftowa Baba: ściegiem krótki – długi.

Problemem była tu precyzja: w temari początek szwu znajduje się w odległości mniej-więcej 1 mm od miejsca wkłucia to samo z końcem szwu – wynika to z faktu, że nie mamy tu tkanej kanwy, a tylko leżące jedne na drugich, niezwiązane ze sobą nici. Każdy szew przesuwa więc nici oplotu. To daje margines błędu około 2 mm. Musiałam po prostu mieć nadzieję, że jakoś się uda.
Do wykonania detali na głowie wykorzystałam szpilki znaczące miejsca na nozdrza i oczy. Przykładałam wyciętą głowę do kuli i znaczyłam miejsca szpilkami.




Gdy dana część wzoru była już wyhaftowana, wyszywałam krawędzie, używając do tego pojedynczej nitki szarej muliny. Tak też dodawałam szczegóły, jak brwi konia, czy jego wargi. Na ustabilizowanym przez mulinę wzorze łatwiej było precyzyjnie układać nici krawędzi. Ciężej, co prawda, było się wbijać, ale z pomocą naparstka jakoś się udawało.

Na koniec zabrałam się za grzywę. Wyszywałam ją różnymi kolorami i gdzieniegdzie wycinałam szwy z krawędzi, ponieważ nie układały się naturalnie


Koń w galopie
Konika z drugiej strony postanowiłam przenieść na kulę troszkę inaczej – obszywałam dookoła przypięty wzór, przycinałam go i znów obszywałam. Ta metoda też nie była zbyt wygodna, ale chyba lepsza niż szycie od szpilki do szpilki.




Konika wypełniałam tak, jak poprzednio (ściegiem rozłupanym krótki – długi), gdzieniegdzie usuwając nici konturów, gdy za bardzo pogrubiały nogi.

Głowę wypełniłam na biało (tylko chrapy wyszyłam szarym kolorem), a szczegóły umieściłam już na wypełnionym kształcie.

Na koniec zajęłam się konturami, grzywą i ogonem. Grzywę wyszywałam trzema, dwoma i jedną nicią w różnych kolorach, aby uzyskać efekt rozwichrzonych włosów.




Haftowanie wzoru na równiku
Uwagake Chidori kagari
Koniki skończone, pora zastanowić się nad wzorem na równiku. Zdecydowałam się na skalę szarości okraszoną odrobiną karmelu. Wzór chciałam zrobić prosty, żeby się przy nim zrelaksować. Po zastanawianiu się nad każdym wkłuciem było mi to potrzebne. Postanowiłam, że zrobię wzór z rombów przez połączenie dwóch, przenikających się uwagake chidori kagari na równiku. To bardzo prosty wzór: Wystarczy wyszywać zygzak po jednej i drugiej stronie równika na zmianę.
Na początek wbiłam sobie szpilkę w miejscu, gdzie zaczęłam wyszywać pierwszy zygzak – to pomaga zorientować się w ilości powtórzeń.

Dalej wyszywałam zygzak, czyli chidori kagai. Najpierw wyszywałam na północnej półkuli. Prowadziłam nić od zakończenia południka, do skrzyżowania sąsiedniego południka z równikiem (szew tuż poniżej równika) i dalej do zakończenia kolejnego południka. Gdy zakończyłam okrążenie, przechodziłam na półkulę południową i wykonywałam symetryczny wzór tym samym kolorem.
Następne etapy wyszywałam tak samo, kolejnymi kolorami, jednak przesuwając wszystkie szwy w północnej części wzoru o 1 mm na południe, a wszystkie szwy w południowej części – na północ. W ten sposób zygzaki zaczęły na siebie zachodzić, tworząc romby na równiku.






Wyszywałam po kolei okrążenia: kremowe, karmelowe, kremowe, dwa karmelowe, dwa szare, trzy jasnoszare i cztery białe.

Wykończenie
W zasadzie mogłam tak zostawić ten wzór, ale na koniec postanowiłam uwydatnić romby przez powiększenie ich i dodanie im blasku. Wybrałam do tego złoty kordonek i każdy z rombów obszyłam trzy razy dookoła, za każdym razem oddalając się o około 5 mm od równika.








Pozostało tylko zrobić zawieszkę. Górę bombki wyznacza pozycja konia. Ja wyszyłam wzór na równiku tak, żeby zawieszka wypadła w środku rombu. Zrobiłam ją białym kordonkiem, wbijając się w centrum rombu. Następnie wbiłam się ponownie w to samo miejsce i wyprowadziłam igłę poza romb, nie zaciągając całej nici. Odmierzyłam, jakiej wielkości chcę mieć zawieszkę i zabezpieczyłam nić, kilkukrotnie wychodząc i wbijając się w to samo miejsce.



Ufff – zrobione! Pięć dni z rzędu pracowałam nad tą haftowaną bombką z koniem. Przypłaciłam ją odciskami na palcach, ale był to ciekawy projekt. Jak Wam się podoba?

Jeżeli taki projekt jest dla Was za dużym wyzwaniem, to spróbujcie wykonać dużo prostszy wzór temari – tsumu.