W ostatnich dniach minionej jesieni miałam znów okazję obejrzeć balet Dama Kameliowa w choreografii Johna Neumeiera. Tym razem wybrałam się z mężem i trzynastoletnią córką (choć spektakl jest przeznaczony dla widzów dorosłych).
Trudno jest opisać słowami doskonałość tego baletu. O arcydziełach nie powinno się chyba opowiadać – powinno się je doświadczać wszystkimi zmysłami. Spróbuję Wam jednak napisać, dlaczego przy najbliższej okazji powinniście się na ten balet wybrać.
Spis treści:
Balet Dama Kameliowa Johna Neumeiera
John Neumeier – amerykanin z polsko-niemieckimi korzeniami – od dekad tworzy wybitne choreografie dla europejskich teatrów, sam będąc założycielem i dyrektorem Baletu Hamburskiego. Damę Kameliową stworzył jednak dla teatru w Stuttgarcie w 1978 roku.
Treść
Balet Dama Kameliowa powstał na podstawie sztuki Aleksandra Dumasa (syna) o tym samym tytule. Dzieło to było inspiracją do powstania kilku oper i baletów autorstwa najwybitniejszych artystów i jako motyw, zaczęło żyć własnym życiem.
Dama Kameliowa opowiada o rozchwytywanej paryskiej kurtyzanie, Małgorzacie Gautier, która wdaje się w romans z niezamożnym, naiwnym młodzieńcem, Armandem Duvalem. Armand długo skrywa swoją namiętność, jednak w końcu namawia Małgorzatę, aby oddała mu swoje serce. Nie znaczy to, że Małgorzata zawiesza na kołku swoją profesję – romansując z Armandem, dalej korzysta z pieniędzy bogatych kochanków i nie dba o swoje, gasnące przez gruźlicę, zdrowie. Ostatecznie jednak dochodzi do konfrontacji między kochankami, w której Małgorzata wybiera Armanda nawet kosztem oddania wszystkich swoich bogactw.
Sielanka jednak nie trwa długo. Ojciec Armanda dowiaduje się, że żyje on z kurtyzaną na wsi na jej koszt i postanawia zainterweniować w obronie reputacji syna. Odwiedza więc Małgorzatę i tłumaczy jej bez ogródek, że nie ma przed nimi żadnej przyszłości, a ten związek zablokuje Armandowi możliwości przyszłego awansu społecznego. Małgorzata przyznaje, że snucie romantycznej przyszłości było mrzonką i zgadza się skutecznie odepchnąć od siebie Armanda. Porzuca go więc w taki sposób, aby poczuł się zdradzony i wraca do swojego poprzedniego życia w Paryżu.
Armand próbuje odbić sobie cierpienie i ukarać jednocześnie byłą kochankę. Najpierw w obecności Małgorzaty prowadza się z jej przyjaciółką podobnej reputacji, a później publicznie płaci jej za jej „usługi”. Więcej się nie spotykają. Małgorzata wkrótce umiera na gruźlicę, porzucona przez wszystkich przyjaciół i bez grosza.
Cały balet utrzymany jest w stylu retrospektywnym – zaczyna się od aukcji, na której wyprzedawane są resztki bogactwa głównej bohaterki. Uczestnicy aukcji, oglądając te ostatnie przedmioty, wspominają jej historię i rozliczają się ze swoim postępowaniem.

We francuskim oryginale (będącym i tak już uromantycznioną wersją osobistych przeżyć autora) nie ma aż tak wielu wzniosłych i romantycznych scen. Małgorzata w sztuce Dumasa była dość pragmatyczną osobą i realistycznie patrzyła zarówno na relacje damsko-męskie jak i na stosunki społeczne. Jednak w sztukach inspirowanych tym dziełem romantyzm wychodzi na pierwszy plan. Tak jest również w przypadku baletu Dama Kameliowa.
Treść baletu jest wzbogacona przez Neumeiera o alter ego Armanda i Małgorzaty. Kochankowie poznają się w teatrze, gdzie podziwiają historię kurtyzany Manon Lescaut i zakochanego w niej kawalera Des Grieux. Oboje czują więź z tymi postaciami i przez całą opowieść powracają do nich duchy tych tragicznych kochanków. Ta mentalna więź dodaje głębi i dramatyzmu rozterkom Małgorzaty.
Choreografia
Oglądając Damę Kameliową trudno uwierzyć, że od jej prapremiery minęło prawie 50 lat. Choreografia stworzona do dziewiętnastowiecznej sztuki, z dziewiętnastowieczną muzyką i w dziewiętnastowiecznych kostiumach jest zaskakująco nowoczesna. W niczym nie przypomina klasycznego baletu prosto od Petipy (niczego nie ujmując temu twórcy wszech czasów). Choreograf nie przemawia skostniałym językiem tańca, jak w innych baletach, ale językiem najszczerszych uczuć i pasji. Jest to język uniwersalny i perfekcyjnie klarowny, trafiający do każdego – nawet nieobytego – widza. Dzięki temu Neumeier uzyskał doskonałą czytelność baletu.
Jest to wspaniały przykład stosowania klasycznej techniki baletowej w służbie baletu współczesnego. Składa się z klasycznych pas de deux i scen zbiorowych, ale w żadnym miejscu taniec nie jest jego sednem – jedynie formą przeżywania tej opowieści. Tak zresztą powiedział jeden z wykonawców roli Armanda – Dawid Trzensimiech – na jednym ze spotkań z publicznością przed spektaklem: Neumeier powiedział, że nie możemy tego tańczyć. My to musimy faktycznie przeżywać na scenie.
Muzyka
Całość muzyki do baletu Dama Kameliowa to kompozycje Fryderyka Chopina – jego koncerty fortepianowe, Andante spianato i Wielki polonez i jego utwory kameralne. Wybór absolutnie genialny. Orkiestra gra tylko na początku i końcu spektaklu, w środku oddając głos fortepianowi solo. Jednak w żadnym miejscu nie odczuwa się tego braku, ponieważ pełnia brzmienia fortepianu pod rękami doskonałego pianisty jest idealną oprawą tej opowieści. Często zresztą cała muzyka milknie, dając tancerzom i widzom czas i przestrzeń na przeżywanie swoich emocji.
Kostiumy i scenografia
Kostiumy w Damie Kameliowej są przepiękne i podkreślają przepych otoczenia Małgorzaty.
Widzimy ją w ośmiu różnych sukniach i dwóch halkach. Do tego nosi narzutki, etole, płaszcze, kapelusze, bogatą biżuterię i wachlarze, zmienia też kilkukrotnie fryzury w trakcie spektaklu.
Scenografia służy treści i nie będąc bardzo rozbudowaną, tworzy jednocześnie atmosferę przepychu.

Sceny płynnie przechodzą jedna w drugą, a z nimi błyskawicznie zmienia się nie tylko scenografia, ale też praca muzyków. Pianista gra raz z kanału orkiestrowego, a raz pojawia się z fortepianem na scenie, jako uczestnik frywolnych zabaw. Z tego też powodu w warszawskiej wersji pianistów jest dwóch i są to najwybitniejsi muzycy – Marek Bracha i Krzysztof Jabłoński. Doskonałość ich interpretacji pogłębia dramatyzm całej opowieści.
Dama Kameliowa w wykonaniu PBN
Polski Balet Narodowy, szczęśliwie, dysponuje najwybitniejszymi tancerzami. W tym sezonie znów miałam niezwykłą (i ostatnią, niestety) przyjemność obejrzenia w roli Małgorzaty wielkiej baletnicy – Yuki Ebihary, która płynęła po scenie z jej tylko danym wdziękiem. Jednak spektakl tworzy cały zespół, który doskonale wciela się w swoje postaci. To zdecydowanie wynosi taniec na zupełnie inny poziom, ponieważ osią Damy Kameliowej Johna Neumeiera są emocje. W spektaklu gra zarówno niezwykła ekspresja ruchu i dynamizm dźwięku jak i kompletna cisza i bezruch na scenie. Tak wykwintnie skonstruowany spektakl mogą tworzyć tylko bardzo wrażliwi artyści.
Choć balet opowiada o bardzo głębokim uczuciu, jednak nie brak w nim też frywolności i młodzieńczej radości. W drugim akcie, tuż przed najbardziej dramatyczną sceną, pojawiają się radosne żarty z niezgrabnej służącej. Z kolei w trzecim akcie dramatyczne pas de deux Małgorzaty i Armanda kończy się erotycznym spełnieniem kochanków. Mamy tu więc pełne spektrum emocji.
Muszę przyznać, że pójście z moim mężem na balet to zawsze ryzyko. Sam będąc muzykiem, narzeka na wszystkich koncertach na orkiestrę, a fanem baletu nie był nigdy. Zastanawiałam się, czy ten mój rasowy malkontent będzie w stanie narzekać na takie arcydzieło. Jednak gdy wychodziliśmy z teatru, spojrzałam na jego zmieszaną minę i zapytałam:
– No i?
– Noooo….
– No nie masz się do czego przyczepić.
– No, kurczę, nie mam!
