W tym sezonie artystycznym Teatr Wielki postanowił wrócić do klasyka – baletu romantycznego Giselle. Czy warto zainteresować się tym tytułem? Myślę, że tak, tym bardziej że Giselle w Teatrze Wielkim można oglądać za darmo on-line do 26.06.0223.
Spis treści:
Balet Giselle w Teatrze Wielkim w Warszawie – treść
Balet Giselle to zabytek sztuki baletowej. Powstał w 1841 roku w Paryżu. Były to czasy, gdy tańczenie en pointe (na czubkach palców) dopiero wchodziło do świata baletu, a kobiety zaczynały zyskiwać większą rolę w balecie zdominowanym do tej pory przez mężczyzn.
Treść i muzyka są bardzo proste (żeby nie powiedzieć: prostackie). Jest to opowieść o oszukanej dziewczynie, która nawet po śmierci kocha księcia, który ją zwodził i nie pozwala, aby złe duchy — wiły — ukarały go za śmierć dziewczyny.
Chyba najbardziej charakterystycznym elementem tego baletu jest wyeksponowanie delikatności i lekkości kobiecego tańca na czubkach palców, które na wiele dekad zdominowało przedstawienia baletowe. Oglądanie tego spektaklu to swego rodzaju wizyta w muzeum – możemy zobaczyć historię rozwoju sztuki baletowej i zrozumieć, dlaczego balet ewoluował w takim kierunku.

Akt I
Giselle – piękna wieśniaczka o słabowitym sercu – spotyka się z przystojnym nieznajomym. Nie wie, że jej wybranek jest w rzeczywistości księciem Albertem, przebranym dla niepoznaki za skromnego wieśniaka. Do wioski przybywa zmęczony łowami Książę Kurlandii ze swoją, zaręczoną z Albertem, córką. Obserwują wesołe tańce świętujących zakończenie winobrania wieśniaków. Zazdrosny o Giselle leśniczy Hilarion odkrywa jednak ukryte książęce szaty, a księżniczka rozpoznaje narzeczonego. Zszokowana Giselle początkowo nie dowierza, że jej ukochany ją zwodził, ale gdy okazuje się to prawdą – umiera na atak serca.
Akt II
Nocą, nad ukrytym w lesie grobem Giselle rozpacza Hilarion, jednak po chwili ucieka, czując złowieszczą moc miejsca. Ma rację – pojawiają się wiły, które przyjmują ducha Giselle do swojego grona. Po chwili zjawia się też zrozpaczony Albert, który szczerze żałuje śmierci dziewczyny. Duch Giselle wybacza księciu, ale wiły nie są tak litościwe. Postanawiają porwać księcia do szaleńczego tańca do utraty tchu i życia. Duch Giselle jednak chroni księcia przed mściwymi zamiarami wił aż do świtu, gdy duchy tracą swoją moc. Para kochanków żegna się na zawsze: Giselle powraca do mogiły, a książę pozostaje ze swoimi wyrzutami sumienia.

Nowa stara Giselle w Teatrze Wielkim w Warszawie
Nowe wystawienie Giselle w Teatrze Wielkim było bardzo oczekiwane. Dlaczego? Co ciekawego jest w historii lekkomyślnego księcia i dziewczyny, która wybacza mu w sumie z niewiadomego powodu? Na pewno nie chodzi tu o muzykę, która jest tak schematyczna, pozbawiona polotu i narracyjności, że wrażliwsi słuchacze zgrzytają przy niej zębami. Koncept z zatańcowywaniem człowieka na śmierć też nie jest szczególnie fortunny – jak wiły tańczą z księciem to źle, ale jak Giselle – to dobrze. Po co więc w ogóle to grać? Czemu ten balet jest wciąż wystawiany od 180 lat?
Odpowiedź jest chyba ta sama od blisko dwóch stuleci: magia romantycznej miłości. Cały czar tego baletu koncentruje się w postaci łagodnej i niewinnej dziewczyny, która każe nam podążać za swoją radosną naiwnością, a potem niebiańską wyrozumiałością.
Wznowienie Giselle było okazją do oddania hołdu wieloletniemu scenografowi Teatru Wielkiego w Warszawie — Andrzejowi Kreutzowi-Majewskiemu.
Sztuka właśnie na tym polega, że tworzymy coś nowego, ale zawsze inspirując się czymś starym. Czasem te inspiracje są bardzo nieznaczne, w tym przypadku to wręcz pewnego rodzaju rekonstrukcja. Czy udana?
Warstwa wizualna jest zdecydowanie atutem przedstawienia – kostiumy są zaprojektowane i uszyte perfekcyjnie. Nie tylko pięknie wyglądają, ale są też bardzo praktycznie – wszyscy tancerze mają odpowiednią swobodę ruchów przy zachowaniu charakteru postaci. Scenografia jest, podobnie jak kostiumy, bardzo subtelna i klimatyczna. Razem z dobrze przygotowanym oświetleniem tworzy lekką atmosferę wieśniaczego święta, a później — mrok złowieszczej nocy.
Szkoda tylko, że muzyka nie wspiera tego klimatu. Adolphe Adam napisał do legendy Heinego zestaw miałkich melodyjek ze słabą aranżacją i bez sensu dramatycznego. Tak samo lekkie i bezsensowne nutki wrzucił do beztroskiej zabawy wieśniaków…
…i do złowieszczego tańca nocnych mar.
Jedynym pocieszeniem jest fakt, że orkiestra Teatru Wielkiego dyrygowana przez Patricka Fournilliera wycisnęła z tej partytury ostatnie soki i udało im się wlać do niej nieco więcej duszy.
Jednak to, co jest największą zaletą tego przedstawienia, to wybitni tancerze Polskiego Baletu Narodowego. Ten zespół jest na najwyższym poziomie i czego nie dotknie — zamienia się w złoto. Dokonana przez Mainę Gielgud adaptacja oryginalnej choreografii Coralliego i Perrota jest egzekwowana z absolutną perfekcją i głębokim wyrazem artystycznym nie tylko przez pierwszych solistów, ale przez cały zespół baletowy. To prawdziwa uczta dla oka.
Giselle w Teatrze Wielkim – darmowa transmisja
Okazuje się, że żeby zobaczyć Giselle w Teatrze Wielkim w Warszawie nie trzeba wyczekiwać przed kasą, ani nawet płacić za bilety. Przez pół roku spektakl ten będzie dostępny całkiem za darmo na platformie OperaVision.
Czy warto poświęcić dwie godziny swojego czasu na zapoznanie się z tym dziełem? Myślę, że tak. Mimo mankamentów przestarzałej i nieżyciowej fabuły, a także nieinspirującej muzyki Giselle w Teatrze Wielkim pozostaje udanym spektaklem. Do tego fakt, że jest to jeden z kamieni milowych w historii baletu, sprawia, że warto się z nim zapoznać. Jeżeli już oglądać Giselle, to tylko w tak doskonałym wykonaniu.
Pamiętajcie — czas macie tylko do 26.06.2023 r.